środa, 27 sierpnia 2014

Rozdział 3-dobre wrazenie robi sie tylko raz

Od tego całego wydarzenia minęły trzy dni. Nie jadłam, nie rozmawiałam z nikim. Jedyne co miałam to ten naszyjnik. Co chwila na niego patrzyłam, trzymając delikatnie w palcach. Oraz co noc śnili mi się moi prawdziwi rodzice. Cieszyłam się kiedy ich widziałam, gdy słyszałam ich głos czułam się kochana i że jest ktoś komu na mnie zależy. Siedząc na łóżku myślałam nad tym co teraz będzie. powinnam zostać z Cullenami czy może na własną rękę odnaleźć rodziców? Nawet nie musiałam długo myśleć, odpowiedź była oczywista. Zeskoczyłam z łóżka z uśmiechem na ustach. Ruszyłam do szafy biorąc pierwszą lepszą torbę do której zaczęłam wkładać najpotrzebniejsze rzeczy takie jak pieniądze, ubrania i tym podobne. Zostawiłam dla siebie spodnie od dresu, podkoszulkę na ramiączka i bluzę. Ubrałam to jak i szare tenisówki. Torbę zarzuciłam na ramię, podchodząc do okna. Ostatni raz spojrzałam na drzwi i kiedy miałam wyskoczyć przez okno, poczułam czyjeś ramiona na mojej talii. Rozpoznałam zapach wody po goleniu Edwarda
- Co ty niby robisz?
 -A nic... A ty co tu robisz Edwardzie?
- Przyszedłem sprawdzić co u ciebie
-nie twój zasrany interes co u mnie
-owszem mój
-nie i nie dotykaj mnie
-wiesz ,że jak zeskoczysz to sie zabijesz ?
-A co cie to kurwa obchodzi?
-eh czyli musze uzyc siły -po czym zostałam przezucona przez ramie i zaniesiona nie gdzie indziej ,a do gabinetu bladyna .Kiedy tylko zostałam postawiona na posadzce, carlisle powiedział.
-Dawno się nie widzielismy córeczko.
-Nie jestes moim ojcem !
-Owszem jestem , to ja cie wychowuje i Esme więc nie pyskuj i posłuchaj uwaznie bo to co teraz powiem jest dla twojego dobra.Wiec idziesz do szkoły gdzie sa tacy sami co ty , to dla twojego dobra .
-wcale nie nigdzie nie ide !
-idziesz !!! i nie sprzeciwiaj sie a teraz możesz wyjść-kiedy wyszłam zaczełam pod nosem wyklinać ich wszystkich ,kiedy tylko zaprowadza mnie do tej durnej budy uciekne na pierwszej przerwie.
Następnego dnia pojechałam z całą ferajną do tej szkoły. Jak się okazało była w jakieś zapyziałej dziurze do której zapewne nie dociera kablówka i internet. No to świetnie! Nie ma jak takie coś dziecku zrobić! Foch kurwa na takie kreatury! Powoli przestawałam mieć nadzieje na ucieczkę. Wszędzie stali strażnicy.  Już na sam ich widok po moim ciele przechodziły ciarki.Ale zawsze mozna zrobic jakies przedstawienie staruchom na tej jebniętej rozmowie.Zatrzymaliśmy się w garażu, nawet nie rozglądałam się za krajobrazem, nie obchodziło mnie to. Wysiedliśmy z samochodów i kierując się do jakiegoś budynku, którym okazała się szkoła. Przemieszczaliśmy korytarz w ciszy, nikogo na nim nie napotykając oprócz strażników. Nie wiem ile tak szliśmy, ale kiedy się zatrzymaliśmy, Edward zapukał do drzwi i gdy ktoś je otworzył weszliśmy. Ujrzałam trzy osoby przy biurku. Mężczyzna koło 50 oraz chłopaka i dziewczynę. Nie wiem o czym rozmawiali lub co robili, ale jedno było pewne. Prowadzili bitwę na wzrok. I było widać iż wygrała dziewczynka.
- Ach witam państwa, zapraszam. A wasza dwójka nigdzie nie idzie.- powiedział do nich. podeszliśmy do niego.
- Dzień dobry.
- Ach dobry. Państwo Cullen zgadza się? A ty zapewne młoda damo jesteś Ana.- uśmiechnął się w moją stronę przyjaźnie.
- Tak, miło mi.- przywitałam się. Zachowywać to się umiem, ale jeśli osoba rozmawiająca ze mną nie przypadnie mi do gustu to ma już przechlapane na całej linii jeśli chodzi o moje maniery
- Cullen? Nigdy nie słyszałam o takim rodzie, a ty Chris?- spytała się dziewczynka chłopczyka. Spojrzałam na nich tak samo jak pozostali
- Nie. Zapewne to jakiś nowy, nic nie warty ród
- Moi drodzy czy byście mogli się uciszyć na chwilę?
- Nie.- powiedzieli jednocześnie. Czyli ten chłopak ma na imię Chris. pasuje do niego. Ale wiem tylko jeśli chodzi o wygląd.... Nagle poczułam czyjąś dłoń na moim naszyjniku
- Skąd go masz?- spytała dziewczynka.
- Tto trochę krępujące.- mówię, chcąc się cofnąć.
- Ukradłaś go prawda!? Nikt poza mną nie ma podobnego naszyjnika! Tylko członkowie mojego rodu posiadają takie naszyjniki!
- Co? Dostałam go we śnie od rodziców!
- Ccco?- spytała... szokowana? Chyba tak. Po chwili jednak w jej oczach widziałam gniew i chęć... uderzenia mnie? - To ty jesteś moją kuzynką? Córką Michii i Tokoiego Urokiri? I na dodatek osobą, przez którą moje dziewięć lat życia było piekłem?! Już nie żyjesz to ci mogę obiecać. Ja spadam dziadku.
- Czekaj na mnie młoda.- powiedział Chris.
Po tym spojzałam na carlislea i powiedziałam.
-Co ja jej zrobiłam ?
-niewiem.
-Nadal chcecie mnie tu zostawic?!
-tak .
-Czyli bede musiała to zrobić
-niby co ?
-Juz nic.
Po czym usłyszałam głos dyrektora
-Ana straznicy zaprowadzą cię do twojego nowego pokoju który będziesz dzieliła z Misao ,która jest nimfa .
-super jeszcze teraz tego brakowało.- eh no cóż raz sie żyje i tak nie dlugo skoncze swoj zywot.

Po czym prowadzona przez strażnika do pokoju myslałam o najgorszym.


1 komentarz:

  1. Cóż nie no fajne Ana, tylko ta końcówka mi trochę nie pasuje. Za szybko ona się poddała no i jej "rodzice", za szybko się jej pozbyli. Powinnaś napisać iż o co chodzi temu dyrektorowi z tą nimfą i kim on jak i to miejsce jest. No i mogłabyś opisywać miejsca, w których się znajduje postać. No i najwarzniejsze. Emocje i rozmyślenia. Bez tego ani rusz, no moim zdaniem. Ale to twoje opowiadanie sis więc wszystkie decyzje należą do ciebie ;*

    OdpowiedzUsuń